Dziś, 6 maja 2025, Niemcy wprowadzają stałe kontrole graniczne na wszystkich przejściach z Polską. To decyzja nowego niemieckiego rządu kanclerza Friedricha Merza, który chce pokazać, że zapowiedzi kampanijne o ograniczeniu nielegalnej migracji nie były pustymi słowami. „Każdy, kto od dziś będzie próbował przekroczyć granicę nielegalnie, zostanie zawrócony” – powiedział Thorsten Frei, nowy szef Urzędu Kanclerskiego.
Powodem zaostrzenia kontroli jest rosnąca presja ze strony landów wschodnich, takich jak Saksonia i Brandenburgia, które od miesięcy apelowały o radykalne rozwiązania wobec rosnącej liczby nielegalnych przekroczeń granicznych. Tylko od stycznia do końca marca tego roku niemiecka policja zanotowała ponad 15 tysięcy takich prób – z czego połowa kończyła się zawróceniem lub zatrzymaniem osób przez niemieckie służby.
Do dziś kontrole odbywały się losowo, w wybranych miejscach lub pociągach. Od teraz będą one prowadzone 24 godziny na dobę, na wszystkich przejściach drogowych, kolejowych i pieszych. Każdy pojazd może zostać szczegółowo przeszukany, a osoby bez dokumentów pobytowych lub prawa do azylu w Polsce automatycznie będą zawracane. Policja federalna przewiduje, że spowoduje to kolejki na granicy nawet do dwóch godzin w godzinach szczytu, szczególnie na trasach takich jak A2 w Świecku czy A4 w Jędrzychowicach.
Na decyzję Niemiec szybko zareagowała Polska i Komisja Europejska. Warszawa skierowała oficjalny protest dyplomatyczny, argumentując, że zaostrzanie kontroli granicznych jest niezgodne z duchem Schengen i powoduje olbrzymie straty finansowe dla firm transportowych, szczególnie z województw lubuskiego i dolnośląskiego. Komisja Europejska również przypomina, że przywrócenie kontroli powinno być wyjątkiem, a nie normą – szczególnie, że kontrole mogą obowiązywać zgodnie z przepisami Schengen maksymalnie przez pół roku, chyba że sytuacja okaże się wyjątkowa.
Sytuacja wywołuje ogromne napięcia gospodarcze. Firmy transportowe już szacują wzrost kosztów nawet o 10 procent, a około 150 tysięcy Polaków dojeżdżających codziennie do pracy po niemieckiej stronie granicy będzie musiało liczyć się z dodatkowymi utrudnieniami, w tym nawet godzinnymi opóźnieniami w drodze do pracy. Zagrożony jest również eksport do Niemiec – szczególnie w branży spożywczej i motoryzacyjnej, gdzie każde opóźnienie dostaw grozi dotkliwymi karami finansowymi.
Eksperci ostrzegają, że Niemcy balansują na granicy unijnego prawa. O ile samo przywrócenie kontroli jest możliwe, o tyle odmowa rejestracji wniosków azylowych na granicy wewnętrznej byłaby poważnym naruszeniem europejskich przepisów. W podobnej sprawie w 2022 roku Trybunał Sprawiedliwości UE jednoznacznie stwierdził, że państwo członkowskie nie może odmówić przyjęcia wniosku azylowego i ma obowiązek jego zarejestrowania, nawet jeśli chce natychmiast rozpocząć procedurę deportacyjną.
W praktyce Berlin ryzykuje, że Komisja Europejska może wkrótce rozpocząć przeciwko niemu oficjalne postępowanie naruszeniowe. Dodatkowo Czechy i Austria uważnie obserwują rozwój sytuacji, obawiając się, że zamknięcie szlaku migracyjnego przez Polskę może skierować migrantów właśnie na ich granice.
Eksperci przewidują kilka scenariuszy rozwoju sytuacji. Najbardziej prawdopodobne jest utrzymanie obecnych kontroli, lecz bez radykalnych działań polegających na masowych zawróceniach migrantów, które natychmiast postawiłyby Berlin na kursie kolizyjnym z Brukselą. Mniej prawdopodobne są scenariusze, w których Niemcy całkowicie zrezygnują z kontroli po wyborach regionalnych w Saksonii i Brandenburgii jesienią, czy też że Unia Europejska szybko wdroży nowy system relokacji migrantów, który pozwoliłby na rozładowanie sytuacji.
Dla osób regularnie przekraczających granicę sytuacja już dziś wymaga przygotowania się na utrudnienia. Zalecane jest wcześniejsze wyjeżdżanie z domu, przygotowanie kompletu dokumentów potwierdzających prawo pobytu czy zatrudnienie w Niemczech, a także śledzenie na bieżąco informacji niemieckiej policji federalnej, która publikuje aktualne czasy oczekiwania na przejściach granicznych.
Dzisiejsza decyzja to kolejny dowód, że Schengen – fundament europejskiej integracji – coraz częściej ulega naciskom politycznym. Jeśli ktoś wierzył, że otwarte granice to trwała zdobycz, właśnie otrzymał jasny sygnał, że w europejskiej polityce migracyjnej interesy krajowe znów stają się ważniejsze od wspólnotowych.